Jesteśmy na półmetku rundy jesiennej sezonu 2018/2019. To idealny czas na pewne podsumowanie dotychczasowych wyników naszego zespołu.
Po 7 meczach w IV lidze zgromadziliśmy 8 punktów. Początek sezonu był wyśmienity. Pokonaliśmy bowiem spadkowicza z III ligi 1:0, czym daliśmy poznać się z dobrej strony reszcie IV-ligowej stawki. Niestety, już w następnym meczu ulegliśmy w Zawierciu 1:3 miejscowej Warcie. Po tym spotkaniu trener Tomasz Juszczyk mówił, że mecze wyjazdowe cechować się będą dużo większą trudnością niż te rozgrywane w Kłobucku. W 3. kolejce podejmowaliśmy przed własną publicznością Unię Kosztowy. Mimo że to my strzeliliśmy pierwszego gola, Unia szybko wyrównała i w krótkim czasie wybiła nas z rytmu, strzelając kolejne trzy gole i ustalając wynik na 1:4 dla mysłowiczan. W 4. rundzie spotkań nasi zawodnicy udali się do Dąbrowy Górniczej, gdzie po wyrównanym spotkaniu przegrali 0:1. Niestety, fakt, że nie był to jednostronny mecz, nie dodał nam choć jednego punktu do ligowej tabeli. Wreszcie przyszedł czas na pierwsze, od praktycznie początku sezonu, zwycięstwo. W Kłobucku pokonaliśmy 2:1 AKS Mikołów. Trener Tomasz Juszczyk mówił po tym meczu, że, gdybyśmy go nie zwyciężyli, mogłoby to mieć bardzo negatywny wpływ na morale drużyny. W 6. kolejce udaliśmy się do Będzina, z którego nie wróciliśmy bez niczego. Po niezłym w naszym wykonaniu meczu ostatecznie zremisowaliśmy z Sarmacją, z którą przez większość czasu prowadziliśmy, a która strzeliła nam bramkę w praktycznie ostatniej akcji meczu po rzucie rożnym. Wczoraj, w 7. turze spotkań, zremisowaliśmy w derbach podokręgu częstochowskiego 3:3 z Polonią Poraj. Widać było, że gracze znad zalewu niezwykle zmobilizowali się do tego meczu, choć nic na to nie wskazywało przed jego rozpoczęciem. Przecież Polonia zajmowała 14. miejsce w ligowej tabeli z 5-punktowym dorobkiem. Niestety, gole, które z nią straciliśmy, padły po błędach naszej drużyny. Po siedmiu rozegranych spotkaniach mamy 8 punktów i zajmujemy 11. pozycję w pierwszej grupie IV ligi.
Strzeliliśmy w 7 meczach 9 goli. Najwięcej z nich udało się zdobyć Kamilowi Wojtyrze i nikogo nie powinno to dziwić. Król strzelców poprzedniego sezonu okręgówki wciąż popisuje się swoją skutecznością, choć z pewnością do końca go nie zadowala, bo w porównaniu z zeszłosezonową jest mniej imponująca. To kolejny dowód na to, jak zorganizowane są IV-ligowe zespoły, szczególnie w defensywie, jak różnią się od tych występujących w częstochowskiej okręgówce.
Nasz bramkowy bilans jest minusowy. Straciliśmy 14 goli w 7 meczach, co daje średnią dwóch straconych w jednym spotkaniu. Skąd się biorą? Trener i zawodnicy wskazują jednoznacznie na zbyt liczne popełnianie indywidualnych, i nie tylko, błędów: czy to w defensywie, czy w środku boiska, czy na przedpolu. Spora część goli strzelanych nam przez rywali pada po stałych fragmentach gry: a to po rzutach rożnych, a to po wyrzutach z autu blisko pola karnego. Niektóre biorą się z akcji, tak jak miało to miejsce wczoraj. Pierwszy gol dla Polonii padł po prostych błędach naszej defensywy. Najpierw nie upilnowaliśmy zawodnika wbiegającego z lewego skrzydła, później pogubiliśmy się, gdy posłał piłkę na czwarty metr od bramki.
Sztab szkoleniowy i zawodnicy ciągle pracują na treningach, by zminimalizować ryzyko popełniania błędów w trakcie meczów. Trener Tomasz Juszczyk przyznał, że w okręgówce także popełnialiśmy błędy, ale drużyny przeciwne z reguły nie potrafiły ich wykorzystać. Tutaj, w IV lidze, zespoły są już bezlitosne. Czyhają na choćby małe potknięcie, zagubienie się i usilnie starają się je spożytkować.
Czy należy się martwić? Spójrzmy jeszcze raz na naszych dotychczasowych rywali. Gdy lepiej się im przyglądniemy, dojdziemy do wniosku, że graliśmy jak dotąd z naprawdę uznanymi markami. Ruch Radzionków, Unia Dąbrowa Górnicza, Unia Kosztowy, Warta Zawiercie, Sarmacja Będzin – te drużyny nie tylko w tym sezonie dominują, ale też mają ogromne doświadczenie, ostatnimi sezony grali minimum na piątym szczeblu rozgrywek.
Nasza gra niektórymi momentami wygląda naprawdę nieźle. Pierwsze spotkanie z Ruchem zagraliśmy na tym poziomie rozgrywkowym fenomenalnie. Ukłuliśmy rywala w końcówce spotkania. W Będzinie byliśmy bardzo bliscy zwycięstwa i żałujemy, że zremisowaliśmy ten mecz. To już coś znaczy. Czekamy jeszcze tylko na pierwsze zwycięstwo na wyjeździe w tym sezonie ligowym. Okazja do tego będzie już w niedzielę, kiedy to w Bytomiu zmierzymy się z Szombierkami – mistrzami Polski z 1980 roku, faworytami do zwycięstwa IV ligi. Nie obrazimy się, jeśli nasze pierwsze wyjazdowe zwycięstwo wyegzekwujemy na tak renomowanym rywalu.